Odwiedzili mnie :)

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Jedna jaskółka wiosny nie czyni ale................ :)

Nowy Harcerzoglajtowóz - trochę  ma mały
bagażnik, tj nie ma go prawie wcale :).
Prawie dwa miesiące przerwy to wiele, więc kiedy tylko była szansa na "polatanie" meldowaliśmy się na pobliskich górkach. Efekty tego mizerne, aż do dziś :). Rano sprawdzamy pogodę i ma być dobrze. Po 10 jest u mnie Harcerz (nowym autkiem) i .........kierunek  Działy. Na miejscu jesteśmy pierwsi ale nie ma waruna - jest słabo. Za kilkanaście minut melduje się Tomski z ekipą i zaczynają próbować. Stoje ze skrzydłem nad głową (nowiutkim, pachnącym po prostu pięknym :)) i czekam aż sie wzmocni bo na razie każda próba kończy się lądowaniem kawałek dalej.

Chwilę po tym wychodzi słoneczko i zaczyna się latanie. Mój nowy glajcik szybuje przepięknie - nie wiem czy to autosugestia czy faktycznie lepiej lata niż poprzedni, ale jestem zadowolony. Zaczna się terma - udaje nam sie nawet wykręcić parę kominków uzyskując do 150 m nad start. Jak na styczeń jest super.
Moje nowe cudo w czasie "międzylądowania"
 Po godzince z hakiem zaczyna mi być zimno w ręce. Ląduje na chwilkę - zresztą siadło i padli wszyscy.

Po chwili znów latamy, ale jest już słabo - nisko, liczymy szyszki na sosnach. Chce dobić do dwóch godzin (taki był plan na dziś) i lądujemy na startowisku. Harcerz, też ma dość ale jest uchachany podobnie jak ja :) W sumie "mała rzecz a cieszy"  Byle do wiosny!